Korekta książki. Czy warto zrobić korektę książki?

Korekta książki jest potrzebna, zawsze, nawet jeśli w szkole mieliśmy 5 z polskiego, to i tak powinniśmy dać nasz tekst do sczytania komuś… kto się na tym zna, czyli nie drugiej osobie, która miała też 5 z polskiego, tylko kogoś, kto profesjonalnie zajmuje się redakcją i korektą. Dlaczego? Powodów jest wiele, ale najlepiej widać to na poniższym przykładzie.

Dzisiaj mam dla was przykład publikacji wydanej przez muzeum. Jestem przekonana, że książka ta nie widziała ani redakcji językowej, ani korekty. Redakcji technicznej nie było na 200%, a skład… no cóż, no ktoś to złożył. Jakoś. Jeśli nie macie pieniędzy na redaktora technicznego, a zazwyczaj wydawnictwa nie mają już pieniędzy na takich ludzi, to weźcie do składu kogoś, kto ma w tym doświadczenie. Jak patrzę na tę publikację, to z wielką czułością myślę o grafikach, z którymi mogłam w swoim życiu współpracować, bo żaden by mi czegoś takiego nawet jako próbki nie wysłał.


Zaczynamy. Nie zrobię tutaj pełnej redakcji i korekty, jedynie zwrócę uwagę na kilka bardziej technicznych szczegółów.

Okładka bez korekty


„Katalog zbrodni – ziemia dobrzyńska”
Błąd pojawia się już na okładce – przeniesienie znaku „-”, no właśnie półpauza to czy dywiz? Dywiz 😊 Tu należało zastosować półpauzę i pozostawić ją tylko w pierwszym wierszu. W dyskusję o tak zredagowanym tytule nie wchodzę 😉

Grzbiet – to też sprawdza korekta


Tytuł powinien być podany od górnego do dolnego brzegu książki, tutaj oczywiście jest odwrotnie, czyli nieprawidłowo.

Metrykalna


Na stronie metrykalnej mamy wymienione osoby odpowiedzialne za redakcję, skład, projekt okładki. Natomiast nie mamy podanej drukarni, a szkoda, bo książka jest bardzo ładnie wydrukowana. Jest ładnie zszyta, schludnie przyklejona wyklejka. To w ogóle jedynie dobrze zrobiony „element” w tej książce.

Środki bez korekty


Tutaj mamy idealny materiał do nauki. Zobaczcie sami.

Kilka rzeczy podkreśliłam. Tytuł – no tutaj jakby ciut inny 😉 Tak, to szczegóły, ale nie powinno być takich rozbieżności. Brak spacji przed W. Brak kropek po pt. Zastosowanie różnych cudzysłowów. Podkreśliłam też roku, ponieważ w dalszej części książki zapis będzie różny. Nie robimy tak! Pamiętam jak starsze redaktorki, ucząc mnie, śmiały się, że „z błędem, ale konsekwentnie” 😉. Oczywiście to był żart, nie robimy błędów, ale konsekwencję zachowujemy.

Właśnie tutaj już rok mamy zapisany jako „r” z kropeczką. Między liczbą a znakiem % nie powinno być spacji. Zapisy liczbowe – bez kropek, ze spacją, np. 86 348 mieszkańców, ale zwróćcie uwagę, że zapiszemy 1496 km2 bez spacji (przy tysiącach nie stosujemy spacji!). Zwróćcie też uwagę na zapisy dziesiętne – raz przecinek, raz kropka. Prawidłowy jest przecinek, czyli 14,7%

korekta książki

Co tu się wydarzyło? 😊 Po pierwsze daty. Powinien być łącznik lub półpauza, raczej obecnie spotykamy półpauzę. Na pewno nie może tutaj być dywiz i w dodatku oddzielony spacjami po obu stronach. Po skrócie „r.”, jeśli jest na końcu zdania, to nie powtarzamy kropki. „W dniu 7 września” – po prostu „7 września…”. Wiem, że tutaj to cytat, ale i tak warto to pokazać.
Zobaczcie też, jak fatalnie została dobrana czcionka, doskonale to widać przy przypisie 15.
Sierotki – „w”, czyli wiszące niektóre spójniki, przyimki itp.
Zapis „Apoloni” >>> Apolonii
W ogóle ten fragment powinien, jeśli już to wyglądać tak: Według relacji jego żony Apolonii, z domu Majewskiej, (…).
Inicjał i nazwisko – po „K.” powinna być spacja, jak zobaczycie później, bywa bardzo różnie.
Niepotrzebna spacja między „września” a „przecinkiem”, podobnie między nawiasem a słowem „pastor”.

Korekta

Tutaj doskonale widać jak przypis nr 12 nachodzi na W.
Przypis 5 – tutaj chciałam wam pokazać miszmasz, jeśli chodzi o spację po inicjałach, natomiast tak, jak jest w tym przypisie, jest dobrze. Podobnie po skrócie s. mamy prawidłową spację, ale zauważcie, że nie wszędzie tak jest. Liczba stron zapisana z dywizem zamiast z półpauzą.
Przypisy 7 i 8 zaznaczyłam, żeby pokazać wam, że przy powtórzeniu tego samego utworu powinniśmy zastosować „ibidem” lub „tamże”, zamiast powtarzać w drugiej pozycji cały tytuł i autora. Jeśli chcemy skrócić tytuł, skracamy go, stosując wielokropek (…), nigdy dwie kropki.
Przypis 9 – „za maj 1938 r.”, słowo „miesiąc” nie jest tutaj potrzebne.
Przypis 11 – „r.” spadło do następnego wiersza i teoretycznie ok, ale… nie rozdzielamy takich połączeń, osoba składająca powinna tak ustawić odstępy między wyrazami, żeby data spadła do drugiego wiersza.
W ogóle spójrzcie na „pionową” czerwoną linię. Przy prawidłowo złożonych przypisach ta linia jest prosta, nawet gdy miejscami będzie kursywa. Czasami przypisy nie tworzą idealnej linii prostej, ale nie są złożone jakkolwiek tak, jak tutaj. Zerknijcie poniżej.

Zobaczcie, tutaj przypisy z książki „Transport. Nowe wyzwania” (WN PWN). Linia jest idealnie prosta, żadna z literek nie „wystaje”. A tutaj jeszcze jeden przykład i trochę inny sposób złożenia przypisu, czyli bez wcięcia w kolejnych wierszach danego przypisu.

To jest książka o Grudziądzu – „Historia Grudziądza 1920-1945”, wydana przez urząd miasta. Ta książka nie ustrzegła się błędów, one są, ale nie w takim natężeniu jak w książce o zbrodniach na ziemiach dobrzyńskich. Natomiast żadna litera nie wystaje. Książka o Grudziądzu w ogóle jest bardzo przyzwoicie zrobiona. W przypisie 130 zapewne zaznaczyłabym, żeby grafik rozciągnął mi ostatni wiersz i dojechał do końca. Mamy tutaj także zastosowane dywizy zamiast półpauz w zakresach stron. Mnie uczono, żeby stosować półpauzę lub łącznik, ale dywiz sam w sobie tutaj nie jest błędem, co więcej jest taki zapis stosowany konsekwentnie w całej książce.

No dobrze, ale wróćmy do książki o Rypinie i jego okolicach.

Zdecydowanie powinna być (w zaznaczonych miejscach) zastosowana półpauza i spacje.
Dom Kaźni niepotrzebnie zapisany jest kursywą.

Tutaj zaznaczyłam półpauzy, bo liczba dywizów w tej książce jest tak duża, że aż zwątpiłam, czy ta czcionka ma w ogóle półpauzę 😉 Ale jak widać ma i należałoby właśnie ją stosować w większości przypadków.

Interpunkcja oczywiście też jest do poprawy, ale zerknijcie na spójnik skorelowany „zarówno…, jak i…”. Przecinki i odpowiednie formy w spójnikach złożonych to podstawa podstaw.

Ja w ogóle kocham miłością wielką spójniki skorelowane (złożone) i z uporem maniaka zawsze je poprawiam.

Nie zrzucamy półpauzy (w tym przypadku dywizu) do wiersza niżej, półpauza powinna kończyć wiersz. Nie dzielimy wyrazów tak, żeby w osobnym wierszu została końcówka -li. Zapisy nazwisk rodzin – Domaradzcy, Grabowscy i nagle Kulczewska Łucja i Kulczewski Mieczysław, zamiast konsekwentnie Kulczewscy. Gdyby to było rodzeństwo, to takie rozbicie byłoby jak najbardziej prawidłowo, ale z treści wiemy, że chodzi o małżeństwa. No i te nieszczęsne półpauzy i dywizy.

Tu kolejny przykład braku korekty – przecinek zamiast kropki po skrócie.

Źródła i bibliografia

Mówiąc szczerze, tu jest tak dużo usterek, że aż trudno to wszystko opisać. Bardzo wybiórczo zaznaczyłam wam na żółto wpadki. Z pewnością widzicie, jak źle jest ten materiał przygotowany. Dla kontrastu zerknijcie poniżej na materiał z książki o Grudziądzu.

Zobaczcie, jak duża jest różnica między tymi dwiema książkami.

Gdy patrzę na książkę o ziemi dobrzyńskiej, to jest mi najzwyczajniej w świecie żal, że… ktoś zmarnował tyle porządnego papieru. Tak, bo książka jest naprawdę ładnie wydana, na dobrej jakości papierze, to jest bardzo ważne w przypadku czarnobiałych zdjęć z czasów wojny. Każdy, kto pracowała w dużych wydawnictwach, wie, że pieniądze się szanuje. Taki papier jest DROGI. Wielokrotnie w swojej pracy musiałam akceptować wydruk na dużo gorszej jakości papierze, bo publikacja stawała się nierentowna. Musiałam ograniczać materiał ilustracyjny do kilku wklejek, więc jak patrzę na tę książkę, to po prostu boli mnie serce.

Cudowny papier, na którym wydrukowano bardzo kiepskiej jakości „wsad”. Nie merytoryczny, bo tutaj uważam, że włożono dużo pracy, ale wizualnie dano ciała. Boli, że były pieniądze na twardą okładkę, na kredę w środkach, a nie było kilku złotych na dobrą korektę.

Cóż mogę powiedzieć, żeby obraz nie był tak nędzny? Pokłony dla drukarni.

Podsumowując

Sami widzicie, porównując te dwie książki, że korekta, nawet jeśli nie wyłapie wszystkiego (a nie wyłapie), to i tak książka wizualnie prezentuje się dużo lepiej i profesjonalnie niż publikacja, którą po prostu złamiemy i „niech się dzieje wola nieba”. Korekta jest konieczna, więc jeśli chcecie wydać sami swoją książkę i zastanawiacie się, czy warto skorzystać z usług profesjonalisty, to tak, zdecydowanie warto.

Wystarczą tak naprawdę małe niedociągnięcia i mamy wrażenie, że nad publikacją nikt nie pracował, widzimy chaos. Spójrzcie jeszcze raz nawet na banalne półpauzy i dywizy – jest to naprawdę, drobny błąd, ale tutaj mamy ogromną skalę tego błędu. Pokazałam wam tylko kilka stron, a książka ma ich ponad 360. Wszystkie są tak samo niedopracowane. W dodatku materiału ilustracyjnego wcale nie ma tak dużo. Zabrakło zatem nie tylko korekty, lecz także doświadczenia. Książkę należało wydać np. na offsecie, a materiał ilustracyjny na kredowych wklejkach. Kreda jest cudownym papierem, ale wcale nie jest dobra do tekstu ciągłego. Powstają odblaski, odbicia, gdy czytamy przy lampce. Okładka jest bardzo ładna, ale jeśli miałabym wybierać między pieniędzmi na oprawę twardą a korektą, to wybrałabym karton z folią błysk. Po cięciu kosztów książka by nie straciła na atrakcyjności, a mogłaby zyskać pieniądze na korektę (choćby jedną).

Zobacz inne posty

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top